Frýdlant, kraj liberecki, CZ
Mieszkamy rzut beretem od dwóch granic i czasami z tego korzystamy 😉
Dziś opowiem Wam o niesamowitym czeskim zamku Frýdlant, położonym tuż za polską granicą, który – choć mamy go dosłownie pod bokiem – pierwszy raz odwiedziliśmy dopiero latem A.D. 2019.
Zwiedzamy zamek Frýdlant
Nie wiem do końca, z czego to wynika, ale Czesi są 100 lat przed nami, jeśli chodzi o turystykę. Albo inaczej – u nich nie wszystko kręci się wokół robienia kasy na turystach.
Podjechaliśmy na parking pod zamkiem. Ok, jest płatny, rozumiem. Ale nie jakieś kosmiczne kwoty! 10 zł za nieograniczony czas postoju to kasa, którą można zapłacić bez większego bólu.
Za to – słuchajcie – w okolicy popularnego miejsca, które ściąga spore ilości turystów NIE MA żadnych bud z badziewiami. Pierdółki związane z zamkiem itp. można nabyć w kasie i w takim fajnym „domku” naprzeciwko. I nic poza tym!
A toalety są darmowe i czyste.
No i kolejna szokująca sprawa… zamczysko nie zostało okradzione z wyposażenia. Mimo wywłaszczenia przedwojennych właścicieli, wnętrza zachowały się tak, jakby mieszkańcy tylko na chwilę opuścili swój zamek. Zostały meble, obrazy, a nawet talerze i gary w kuchni.
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.

Zamek Frýdlant zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem. Nawet na dziedziniec nie można wejść, tylko oczekuje się przed zamkniętymi wrotami, aż ktoś przyjdzie po grupę.


Obiekt jest naprawdę spory, a jego zwiedzanie trwa prawie 2 godziny.
Tzw. Drogą Rycerską udajemy się najpierw do najstarszej gotyckiej części warowni, której charakterystycznym elementem jest potężna wieża.
Dowodem na to, że zamczysko wybudowano na bazaltowym wzgórzu, są widoczne na poniższych zdjęciach bazaltowe słupy, zwane „diabelskimi organami”.


Przemieszczamy się do dobudowanego później renesansowego pałacu, gdzie znajdują się świetnie zachowane apartamenty ostatniej właścicielki Frýdlantu. Wg słów pani przewodnik, wnętrza wyglądają tak, jak pozostawiła je Clotilda Clam-Gallas, która – po przejęciu majątku przez państwo w 1945 r. – wyjechała do Wiednia, gdzie zmarła w 1982 r.

W zamku nie wolno robić zdjęć, dlatego mam tylko fotki dziedzińca i… kuchni, bo tam już można.
Tym bardziej zachęcam Was do odwiedzenia Frýdlantu, co by zobaczyć zamczysko na własne oczy.


Świetną sprawą są wnętrza mieszkalne, gdzie naprawdę bez problemu możemy wyobrazić sobie, jak toczyło się tu codzienne życie i tych mieszkańców na górze hierarchii, i służby, która musiała to wszystko ogarnąć w przenośni i dosłownie „od zaplecza”.
Dzieje zamczyska
Zamek Frýdlant położony jest w miejscowości o tej samej nazwie kilkanaście km od granicy z Polską. Wybudowany został na bazaltowym wzgórzu, zresztą świetnie widoczne są słupy bazaltowe u podstawy najstarszej średniowiecznej części warowni.
Już w XIII w. w miejscu dzisiejszego zamku, wzniesiono gród obronny, a następnie warownię, która na przestrzeni dziejów była wielokrotnie rozbudowywana i przebudowywana.
Frýdlant przez kilka wieków pozostawał we władaniu możnej rodziny von Bieberstein, posiadającej bogate dobra na Łużycach i Śląsku.
Wojny husyckie nie wyrządziły zamkowi szkody, choć leżące u jego stóp miasteczko zostało spalone i splądrowane. W XV w. warownię otoczono murem z basztami i wieżą.
W połowie XVI w., po bezpotomnej śmierci ostatniego z Biebersteinów, majątek przeszedł na własność cesarza Ferdynanda I. Następnie przez kilkadziesiąt lat dobra są własnością rodziny von Redern. Kolejnym właścicielem zostaje Albrecht von Wallenstein, a następnie familia Gallasów i Clam-Gallasów.
Ostatnią przedwojenną właścicielką zamku była Clotilda Clam-Gallas.
Za panowania von Rederów powstał renesansowy tzw. „dolny zamek” z bogatą i świetnie do dziś zachowaną dekoracją sgraffitową. Na początku XVI w. wybudowano zamkową kaplicę św. Anny, a potężna średniowieczna wieża zwieńczona została renesansowym hełmem.
W kolejnych wiekach ówcześni właściciele inicjowali kolejne rozbudowy posiadłości, a w 1800 r. Frýdlant stał się pierwszym w Europie Środkowej zamkiem udostępnionym do zwiedzania.
Po II wojnie światowej zamczysko stało się własnością państwa i od 1947 r. ponownie zostało udostępnione dla turystów.
Od 1995 r. prowadzone tu są prace remontowe i konserwatorskie. Obiekt jest w niezłym stanie, zwłaszcza sgraffito robi wrażenie. Chyba pierwszy raz widziałam tak dobrze zachowane tego typu zdobienia.

Skarby i tajemnice
Dwójka niemieckich poszukiwaczy skarbów twierdzi, że to właśnie we frydlandzkim zamku podczas II wojny światowej ukryta została Bursztynowa Komnata. Ba! Wskazali ponoć konkretną ścianę w piwnicy, za którą ma znajdować się legendarny skarb.
I co? I nic. Ponoć zarządzający zamkiem jak i czeskie władze nie są zainteresowani odkryciem tej tajemnicy.
„Odkrywcy” opierają się na wspomnieniach kucharki, która twierdzi, że widziała kolumnę samochodów, wwożących do zamku skrzynie z kosztownościami, które zostały następnie zamurowane w ukrytym pomieszczeniu w piwnicy.
Znaczenie powyższego zeznania podważa dyrektor czeskiego Narodowego Instytutu Dziedzictwa, twierdząc, że skrzynie zawierały książki z biblioteki berlińskiej, które jeszcze w 1945 r. zwrócono do Berlina.
Brzmi to wszystko średnio wiarygodnie. Zakładam więc, że z tą Bursztynową Komnatą, czy w ogóle ze skarbami to raczej bujda. Kto by nie chciał znaleźć w piwnicy skarbu, no nie?
Ciekawostka z całkiem innej parafii jest taka, że wg niektórych zamek we Frýdlancie jest pierwowzorem zamku z powieści Franza Kafki o takim właśnie tytule, o!
Nie znalazłam natomiast typowych legend o frydlandzkim zamczysku. Gdzieś tylko przewinęła mi się informacja, że jedna z właścicielek – niejaka Katarzyna von Redern – straszy tu nocami jako czarna dama, z uwagi na paskudny charakter, jaki objawiała za życia. Ponoć tak była znienawidzona przez współczesnych jej lokalsów, że nawet pochowano ją w nieoznakowanym miejscu, co by nie doszło do zbezczeszczenia zwłok z zemsty za ziemską podłość. No cóż…
Geocaching
Skrytka przy samym zamku została niestety zmugolona, ale udało się namierzyć GEOpudełko na moście przy pomniku św. Jana Nepomucena. Znaczy Frýdlant geocachingowo mamy zaliczony 😉
- Svaty Jan Nepomucky (GC)
Informacje praktyczne
ładowanie mapy – proszę czekać…
![]() |
Zamek Frýdlant |
- Parking przy samym zamku jest płatny (płaciliśmy 10 zł za auto), ale poniżej, w pobliżu browaru, jest miejsce, gdzie można zaparować za darmo. Wystarczy czytać znaki drogowe ;]
- Ceny biletów. Strona w języku czeskim, ale naprawdę bez problemu można doczytać co i jak. Warto zwrócić uwagę, że bilety na zwiedzanie z przewodnikiem mówiącym po polsku, niemiecku lub angielsku są droższe.
- Płacić można kartą, a z człowiekiem w kasie porozumiemy się po polsku.
- Godziny zwiedzania.
- Zamek zwiedzamy wyłącznie z przewodnikiem. W określonych godzinach są wejścia dla grup z Polski. My fajnie trafiliśmy, bo czekaliśmy tylko 15 minut na wejście.
- Zwiedzanie trwa prawie 2 godziny, podczas których jest naprawdę sporo chodzenia. Warto więc rozważyć, czy młodsze dziecko da radę tyle wytrzymać.
Jeśli podoba Ci się ten artykuł, zapraszam do polubienia fanpage’a strony na Facebooku. Będziesz na bieżąco z wszystkimi nowościami.
Źródła (stan na 21.07.2019 r.)
- Wikipedia: Zamek Frýdlant,
- zamek-frydlant.cz,
- laznelibverda.cz: Frýdlantska posiadłość,
- navtur.pl: ZAMEK FRÝDLANT (ZÁMEK FRÝDLANT),
- naszesudety.pl: Bursztynowa komnata we Frydlancie