Wodospad Kamieńczyka

Szklarska Poręba, powiat jeleniogórski, woj. dolnośląskie, PL

Wodospad Kamieńczyka odwiedziliśmy jesienią zeszłego roku, aczkolwiek w raczej zimowych okolicznościach przyrody. Do najwyższego wodospadu w polskich Sudetach wybraliśmy się poszukać pierwszego śniegu, a ja wracam do tej wycieczki, co by nieco urozmaicić jurajskie klimaty ostatnich notek.

Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.

O wodospadzie Kamieńczyka – parametry 😉

Wodospad Kamieńczyka znajduje się na wysokości 846 m n.p.m. Trzy kaskady wodospadu spadają z wysokości 27 m.
Natomiast Wąwóz Kamieńczyka ma około 100 m długości, a jego pionowe skalne ściany osiągają wysokość ponad 25 m.

Za środkową kaskadą znajduje się tzw. „Złota Jama” – wykuta przez Walończyków sztuczna grota ze skupiskami pegmatytu i ametystów. Szkoda, że nie jest dostępna dla turystów.

Wodospad Kamieńczyka

O wodospadzie Kamieńczyka – turystyka

Już w średniowieczu okolice wodospadu Kamieńczyka znane były Walończykom – tajemniczym poszukiwaczom kamieni szlachetnych oraz zielarzom – karkonoskim laborantom, zbierającym górskie zioła i przyrządzającym z nich medykamenty.

Celem wycieczek wodospad był już w XVIII w. „Pełnoprawną” atrakcją turystyczną stał się w XIX w. – w 1890 r. został udostępniony do zwiedzania przez Towarzystwo Karkonoskie (niem. Riesengebirgsverein, w skrócie RGV).
Mniej więcej w tym czasie zbudowano dojście do wodospadu od strony Szklarskiej Poręby oraz schody, prowadzące na górę wąwozu, gdzie powstało niewielkie schronisko turystyczne.

Wodospad Kamieńczyka odwiedzili m.in. późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych John Quincy Adams i księżna Izabela Czartoryska.

Z takich nowszych epizodów, to okolice wodospadu „zagrały” w kilku scenach filmu „Opowieści z Narni: Książę Kaspian” w reżyserii Andrew Adamsona.

Tor bobslejowy i skocznia narciarska

Z niemałym zaskoczeniem wyczytałam, że w pobliżu schroniska „Kamieńczyk”, w latach 20. XX w., wybudowano nowoczesny tor bobslejowy i skocznię narciarską z punktem K 32 m.
Niestety, przed wizytą na Kamieńczyku nie miałam o tym pojęcia, a szkoda, bo może gdzieś jeszcze widać ślady dawnych urządzeń?
Tzn. jedno miejsce za dzisiejszym schroniskiem wygląda, jakby było pozostałością skoczni, ale cholera wie, pewnie nie.

Wodospad Kamieńczyka

Na stronie skisprungschanzen.com znalazłam informację, że skocznia została zdemontowana jeszcze w 1940 r. i dziś nie ma już po niej śladu. No cóż…

Natomiast tor saneczkowy „Zackelfallbobbahn” miał długość ponad 2 km i jazda po nim wymagała ponoć nie lada umiejętności.
Tor miał 7 zakrętów, w tym – jako pierwszy w Europie – ówczesną nowość: tzw. „S skręt”, tj. zakręt górny o promieniu 12 m i dolny o promieniu 11 m. Każdy zakręt posiadał stanowisko obserwacyjne zaopatrzone w łączność telefoniczną.
10 hydrantów, zasilanych wodą z własnego ujęcia, zapewniało oblodzenie toru.
Elektryczny wyciąg o długości 1200 m co 2 minuty mógł zaholować na górę sanki wraz z załogą.

Tor bobslejowy przy wodospadzie Kamieńczyka uznano za największy i najpiękniej położony na świecie. Oczywiście mówimy tu o okolicach 1925 r., kiedy to obiekt został uruchomiony.
Zresztą „Zackelfallbobbahn” w 1932 r. stał się podobno wzorem dla olimpijskiego toru bobslejowego w amerykańskim Lake Placid.

Po II wojnie światowej, obiekt został porzucony i stopniowo popadał w ruinę. Wyczytałam, że w latach 50. i 60. XX w. dawnym torem bobslejowym biegła nartostrada „Filutek”, ale niespecjalnie cokolwiek mi to mówi :/
Do dziś zachowały się marne pozostałości dawnego „Zackelfallbobbahn” i na pewno chciałabym je obejrzeć, kiedy następnym razem będziemy w okolicy.

Najlepsze jest to, że w latach 20. i 30. XX w. infrastruktura sportowa, a także baza noclegowa, doskonałe warunki klimatyczne i dogodna komunikacja z resztą świata, stawiały Szklarską Porębę w czołówce największych światowych ośrodków sportów i turystyki zimowej.

Szkoda, że tak wiele z elementów tej infrastruktury zostało zaprzepaszczonych. Nie ma już toru bobslejowego, nie ostała się żadna czynna skocznia narciarska…

Schronisko „Kamieńczyk”

Pierwsze schronisko, stojące na szczycie wąwozu, zostało – jak sądzę – zbudowane pod koniec XIX w., a następnie rozbudowane w latach 20. XX w.
Wtedy również powstał tu wyżej opisany tor saneczkowy i skocznia narciarska.

Po II wojnie światowej schronisko przejęły Wojska Ochrony Pogranicza, tworząc tam strażnicę. Później obiekt przemianowano na ośrodek wczasowy Prokuratury Wojewódzkiej we Wrocławiu, nazwany – a jakże by inaczej – „Kamieńczyk”. Niestety, w lutym 1984 r., w trakcie remontu, budynek doszczętnie spłonął.

Rok później miejscem zainteresowało się małżeństwo Sieleckich, którzy rozpoczęli tu skromną działalność gastronomiczną. Po latach mniejszej i większej „prowizorki”, Sieleccy uzyskali pozwolenie na budowę i w 1995 r. powstało tu pierwsze w polskich górach wybudowane od podstaw po II wojnie światowej prywatne schronisko.

Wodospad Kamieńczyka, schronisko "Kamieńczyk"

Od 1999 r. działa tu również klimatyczny drewniany szałas „Sielanka” z buzującym w środku ogniskiem.

Wodospad Kamieńczyka, szałas "Sielanka"

Wodospad Kamieńczyka A. D. 2018

Wodospad Kamieńczyka to fajny cel niedługiej wycieczki, albo jeden z elementów dłuższej trasy – można wszak tędy dojść aż na Halę Szrenicką.
Jeśli chcecie jednak po prostu odwiedzić najwyższy wodospad w okolicy, to zatrzymujemy się na jednym z oznaczonych parkingów przy drodze ze Szklarskiej Poręby do Jakuszyc i tuptamy pod górę w miarę przyjemnym szlakiem. Parking jest oczywiście płatny, a budy z „pamiątkami” wabią oczy najmłodszych, no cóż…

Wejście do Wąwozu Kamieńczyka jest płatne, a przed bramą dostajemy kask na głowę, co by zabezpieczyć mózgownicę przed ewentualnymi spadającymi skałami. Nie wiem, kiedy ostatnio takie zdarzenie miało miejsce, ale kask musi być i jest jedną z atrakcji.

Wodospad Kamieńczyka

Przed zejściem do wąwozu zastaliśmy pana fotografa z wiekowym bernardynem. Nie wiem, czy ten biznes się w dzisiejszych czasach w jakikolwiek sposób opłaca, ale po złożeniu drobnej darowizny „na pieska”, mogłam zrobić Wi fotę ze zwierzem własnym aparatem.
Trochę szkoda, że wszechobecna technologia zabija tego typu „turystyczny folklor”.

Wodospad Kamieńczyka

Sam wodospad robi wrażenie, choć wydaje mi się, że za naszej bytności jakoś stosunkowo mało wody z niego spływało. Swoją drogą, „za Niemca” na szczycie Kamieńczyka umieszczone były stawidła, które piętrzyły wodę i które otwierane były specjalnie dla turystów, co by spływ był bardziej spektakularny. I ponoć wodospad był wówczas podświetlany, heh…
Znaczy niby 100 lat temu już prawie, a jakby bardziej cywilizowane to wszystko było. Trochę wstyd, co nie?

No i szkoda, że nie ma możliwości wejścia za wodospad do tajemniczej groty Walonów 😉

Wodospad Kamieńczyka
Wodospad Kamieńczyka

Niemniej jednak polecam, całkiem fajne miejsce z klimatem i w ogóle, choć w weekendy przewala się tam sporo luda. No ale kiedy mają się przewalać, wszak lud pracujący miast i wsi tylko wtedy może turystykę uprawiać.

My musimy w końcu wybrać się na Kamieńczyk latem, bo w bezśnieżnym wydaniu jeszcze go nie widziałam.

Wodospad Kamieńczyka, okolice schroniska

Geocaching

Skrytek w okolicach wodospadu Kamieńczyka jest kilka. Mi oczywiście udało się tylko jakieś ochłapy zdobyć, bo wiadomo… raz, że kiepsko się w śniegu szuka, a dwa, że towarzystwo nie skore do współpracy, heh…
Zima to średnia pora do węszenia za GEOskrytkami.

Wodospad Kamieńczyka, geocaching

Informacje praktyczne

KML-LogoFullscreen-LogoGeoRSS-Logo
Szklarska Poręba, Wodospad Kamieńczyka

ładowanie mapy – proszę czekać…

Wodospad Kamieńczyka: 50.813745, 15.495529
marker icon
icon-car.png Fullscreen-Logo KML-Logo

Wodospad Kamieńczyka
Wodospad Kamieńczyka województwo dolnośląskie, Polska

  • Parking przy Szosie Czeskiej jest płatny, niestety cen nie pamiętam, ale wybitnie tanio nie jest.
  • Do wodospadu prowadzi ścieżka taka se: niby nic wielkiego, ale jednak chwilami zacnie pod górkę. Dzieci mogą marudzić.
  • Wejście do Wąwozu Kamieńczyka jest płatne. Aktualne ceny na stronie szklarskaporeba.pl.
  • W schronisku „Kamieńczyk” i szałasie „Sielanka” można zjeść ciepłe jedzonko, napić się piwa itp. Ceny – wiadomo – „górskie”, ale klimat jest.

Źródła (stan na 25.04.2019 r.):

Jeśli podoba Ci się ten artykuł, zapraszam do polubienia fanpage’a strony na Facebooku. Będziesz na bieżąco z wszystkimi nowościami.