Pustynia Błędowska

Dąbrowa Górnicza, powiat sosnowiecki, woj. śląskie
Gmina Klucze, powiat olkuski, woj. małopolskie

Pustynia Błędowska zaskoczyła mnie, serio! Jakoś nigdy nie sprawdziłam, gdzie tak naprawdę leży, więc gdy studiowałam mapę przy okazji planowania wyjazdu i ze zdziwieniem zobaczyłam, że to właśnie TAM, nie mogło jej zabraknąć w naszym programie zwiedzania.

Skąd w Polsce pustynia?

Zastanawialiście się kiedyś nad tym? Bo ja właściwie nigdy.
O Pustyni Błędowskiej wiedziałam zresztą niewiele. Chyba tylko, że jest i że kręcono tam zdjęcia do filmu „Faraon” na podstawie powieści Bolesława Prusa. Szał!

Otóż „polska Sahara” nie może być uznana za pustynię naturalną, ponieważ nie powstała w wyniku wysokich temperatur i zbyt małej ilości opadów. Wiadomo – nie taki mamy klimat.

Skoro nie powstała naturalnie, to jak?
Przede wszystkim pokłady piasku i żwiru zostały naniesione tu podczas epoki lodowcowej jakieś 2,3 mln lat temu. Po ociepleniu klimatu, obszar dzisiejszej pustyni zarósł gęstym lasem sosnowym.
Od XIII w. w okolicach Olkusza zaczęło rozwijać się górnictwo srebra i ołowiu oraz hutnictwo. Na potrzeby przemysłu wykarczowano drzewa, odsłaniając grube pokłady piasku.
Procesy eoliczne (inaczej erozja wiatrowa), niedostatek wód gruntowych, w połączeniu z intensywną wycinką lasów, spowodowały powstanie pustyni antropogenicznej, czyli… „człowieko-pochodnej” ;] Ot, taka mała katastrofa ekologiczna, która niepostrzeżenie przekształciła się w… atrakcję turystyczną.

Specyficzny mikroklimat, jaki się tu pojawił, powodował, że Pustynia Błędowska oferowała swego czasu (ponoć jeszcze w latach 50. XX w.) „atrakcje” identyczne, jak na tych typowych pustyniach: fatamorgany, burze piaskowe, wydmy.

Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.

Diabelska wersja legendarna

Pustynia Błędowska ma oczywiście swoją legendę, która nieco inaczej wyjaśnia jej powstanie.
Otóż, kiedy w okolicach Olkusza zaczęły powstawać pierwsze kopalnie srebra i ołowiu, srodze zaniepokoiły się diabły, mające swą siedzibę właśnie w tych okolicach. Wzburzyła ich też ludzka bezczelność, jako że odgłosy robót górniczych w całym piekle słychać było. Mało brakowało już, a i do diabelskich apartamentów by się dokopali. Na to diabły pozwolić nie mogły!
Wreszcie jeden z nich wpadł na pomysł, aby kopalnie zasypać piaskiem znad Bałtyku, co by zniszczyć ludzką pracę i zniechęcić górników do dalszej roboty.
Jak wymyślił, tak zrobił. Używając mocy piekielnych, poleciał na północ, nad morze. Do wielkiego wora nabrał piasku, zarzucił go na plecy i wraca do siebie. Po drodze jednak zahaczył o wieżę kościoła w Olkuszu, a przez dziurę w worze cały piach wysypał się właśnie na terenie dzisiejszej Pustyni Błędowskiej.
Ot i cała tajemnica ;]

Gdybym miała lat siedem, takie zakończenie by mi wystarczyło. Teraz wyczuwam tu pewne nieścisłości. Zakładam więc, że skoro diabły odpuściły po pierwszej nieudanej próbie, a wydobycie metali trwało nadal, to… hmm… czyżby piekło zostało przeniesione spod Olkusza, gdzieś indziej? Znaczy, cholera, GDZIE JEST PIEKŁO?!

Wojsko na pustyni

Pustynię Błędowską polubiło wojsko.

Po raz pierwszy wykorzystana została jako poligon wojskowy przez batalion uzupełniający Piechoty Legionowej Józefa Piłsudskiego, przygotowujący się tu do bitwy pod Krzywopłotami, o której wspominałam w notce o Kwaterze Legionistów w Bydlinie.

W niepodległej Polsce na pustyni ćwiczyły eskadry myśliwców i bombowców z 2. Pułku Lotniczego z Krakowa, a także piechota i artyleria Okręgu Korpusu nr V wchodzącego w skład Armii „Kraków”.

Po zajęciu tych terenów przez Niemców, na pustyni stworzono poligon doświadczalny Luftwaffe podlegający bazie Udetfeld koło Siewierza. Testowano tu nowe rodzaje bomb, m.in. zakłócających pracę radarów, zapalających, oświetlających czy kasetowych, a niektórzy twierdzą, że również latające bomby V1 i pociski rakietowe V2.
Mówi się także o ćwiczeniach żołnierzy Africa Korps, przygotowujących się do walki z aliantami w Afryce Północnej.

Po zakończeniu II wojny światowej, pustynią również zainteresowało się wojsko i podobno jeszcze w 1989 r. w zasadzie cały obszar był niedostępny dla cywilów.
Obecnie armii podlega tylko północna część „polskiej Sahary” (mniej więcej 1/3 całości), która służy przede wszystkim do szkolenia skoczków spadochronowych z 6. Brygady Powietrznodesantowej im. gen. bryg. Stanisława Franciszka Sosabowskiego.
Odbywają się tu także międzynarodowe manewry NATO, Sił Powietrznych USA i takie tam.

Jak to w PRL-u prawie zaorano pustynię

Ano niestety, w Polsce Ludowej nie bardzo dbano o takie drobiazgi, jak jeden z nielicznych w Europie obszar pustynny.
W latach 60. XX w. zaczęto więc teren Pustyni Błędowskiej obsadzać drzewami, m.in. sosną pospolitą, dębem czerwonym, wierzbą kaspijską, olchą.
Teoretycznie miało to na celu ustabilizowanie lotnych piasków, które czasami zasypywały okoliczne pola i wioski. Znaczy cel niby szczytny, tylko czy na pewno w ogólnym rozrachunku było warto?
Do tego doszła tzw. magistrala piaskowa, którą dostarczano do pobliskich kopalń piasek m.in. z Pustyni Błędowskiej jako materiał wypełniający pustki poeksploatacyjne (tzw. podsadzka).

Pustynia zmieniła się w wyłysiałą zakrzaczoną łąkę, a spora część obszaru bezpowrotnie straciła swoją pustynną naturę.

Pustynia Błędowska dziś

W XXI w. „polska Sahara” weszła w nie najlepszej kondycji, zarośnięta, z nielicznymi już odkrytymi łachami piasku.
Obecnie trend jest odwrotny, niż w PRL – poprzez różne inicjatywy próbuje się ratować niezwykły teren, aby kolejne pokolenia mogły podziwiać tę osobliwość. Samorządy stawiają na turystykę, pewnie więc, gdyby mogły cofnąć czas, zrobiły by wszystko, by nasadzenia drzew ograniczyć do minimum.

No ale nic to! Wciąż jeszcze można wiele zrobić, aby pustynny obszar zachować. Dziś mamy wszak całkiem inne priorytety, a turystyka stała się czarnym koniem, na którego warto postawić.
W ochronę pustyni zaangażowało się również wojsko, które na „swojej” części obszaru także przeprowadziło szereg prac zmierzających do ochrony i zabezpieczenia niezwykłego krajobrazu.

My na Pustynię Błędowską trafiliśmy w okolicach całkiem nowej inicjatywy, czyli punktu widokowego Róża Wiatrów. Drewniana konstrukcja w kształcie – cóż za niespodzianka – róży wiatrów – to kompleks platform, altan i miejsc widokowych z ułatwieniami dla niepełnosprawnych.

Róża Wiatrów - Pustynia Błędowska

Na tablicach, rozmieszczonych na podestach, można poczytać ciekawe informacje nt. genezy i historii pustyni przez wieki, z uwzględnieniem epizodów militarnych i… legend.

W upalny dzień można się tu poczuć jak na prawdziwej pustyni. Spocone ciało jest jak wabik na owady (coś mnie użarło, serio), światło słoneczne, odbite od piasku, oślepia po dwakroć, piasek parzy stopy, które po kostki zapadają się w podłożu. Taka plaża bez morza, heh ;]
Może i Pustynia Błędowska do ogromnych nie należy, ale nie wiem, czy chciałabym przemierzać ją pieszo, w upale.

Nie ma, nie ma
Wody na pustyni,
A wielbłądy nie chcą dalej iść
Czołgać się już dłużej
Nie mam siły,
O, jak bardzo, bardzo chce się pić (…)

Pustynia wciąga nas od głowy do pięt
Wypala oczy, suszy ciało i krew
I tylko trach, trach, trach,
Zgrzyta w zębach piach
Słońce opala brzuchy,
Wiatr tarmosi nasze ciuchy

La, la, la, la, la, la, la, la, la, la
La, la, la, la, la, la, la, la, la, la

Tylko piach! Suchy piach!
Tylko piach!…

Geocaching

Na Pustyni Błędowskiej namierzyłam jednego małego GEOsprytka. Ukrył się, skubany, nieźle, na dodatek dłuższą chwilę trwało, zanim można go było podjąć, bo akurat w strategicznym momencie tabuny ludzi koniecznie chciały być właśnie w tym miejscu. Jacyś motocykliści w ilościach hurtowych, rodziny z dziećmi, noszsz… mówię Wam – wszyscy oni zaroili się tam akurat wtedy, gdy wypatrzyłam co trzeba gdzie trzeba i trwałam w oczekiwaniu na Małżonka, który miał sięgnąć ręką i wydobyć gada (niestety, potrzeba było kogoś nieco bardziej bogatego w centymetry wzdłuż, heh…)

geocaching, Pustynia Błędowska

No ale udało się, a co!


Informacje praktyczne


Wyświetl większą mapę

  • Dojazd i punkty widokowe – informacje na stronie pustyniabledowska.pl. Wstęp jest oczywiście darmowy, a do wszystkich trzech punktów – z tego, co czytam – można dojechać autem.
  • Atrakcja w sam raz dla dzieci. Spacer po wielkiej piaskownicy to naprawdę niezła sprawa.

Źródła (stan na 17.03.2019 r.):

Jeśli podoba Ci się ten artykuł, zapraszam do polubienia fanpage’a strony na Facebooku. Będziesz na bieżąco z wszystkimi nowościami.