Zgorzelec. Zagroda Kołodzieja

Zgorzelec, powiat zgorzelecki, woj. dolnośląskie, PL

Opowiem Wam dziś o pewnym budynku, który jako jedyny przetrwał z miejscowości, która w zasadzie zniknęła z mapy Polski. Mało tego – budynek ten “przeprowadził się” w całkiem inne miejsce, a także zyskał zupełnie nowe życie.
Ciekawe? W takim razie zapraszam do Zagrody Kołodzieja.

Wigancice Żytawskie 

Wigancice Żytawskie (nie istnieje)
Źródło: polska-org.pl

Wigancic Żytawskie (niem. Weigsdorf)  były sporą, pięknie położoną wsią w okolicach Bogatyni, której historia sięga XIV w.

Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.

Majątek rycerski, szkoła, kościół, plebania, hala sportowa, kino, poczta, zakłady tekstylne (fabryka juty) – to musiała być zamożna miejscowość, którą po II wojnie światowej z żalem opuszczali Niemcy, a i późniejsi polscy mieszkańcy wspominają z sentymentem.

Zabudowania w dużej mierze stanowiły malownicze domy przysłupowe, tak charakterystyczne niegdyś dla dzisiejszego pogranicza polsko – niemiecko – czeskiego.

Na swoje nieszczęście wioska znalazła się w strefie oddziaływania kopalni Turów, której zwałowisko przez lata systematycznie zbliżało się do Wigancic.
Wreszcie w latach 1989 – 2000 podjęto decyzję o przesiedleniu mieszkańców i likwidacji wsi. Podobno bliskość kopalni na tyle już utrudniała ludziom życie, że swoje domy opuszczali – owszem – z żalem, ale i z ulgą.

Mieszkańcy Wigancic otrzymali mieszkania w Bogatyni lub w Zgorzelcu, wielu wyjechało w dalsze zakątki kraju i nie tylko. Ich domy i inne zabudowania zostały rozebrane.

Jak na ironię, okazało się, że kopalnia zmieniła plany i zwałowisko nie będzie przemieszczało się w kierunku Wigancic. No cóż…

Dziś teren Wigancic Żytawskich to resztki zabudowań, które za chwilę do reszty pochłonie Natura, sady, które heroicznie wciąż trwają oraz kościół, znajdujący się obecnie na terenie Czech.

Podczas naszych GEOwycieczek zaplątaliśmy się kiedyś w te okolice, choć dopiero po powrocie do domu, zorientowałam się, gdzie byliśmy. Dlatego wolę skrytki, które opowiadają o miejscu, a nie bez sensu czochrają nas po krzakach, nie mówiąc ani słowa o najważniejszym, heh…

Ciekawostką jest fakt, że byli mieszkańcy Wigańcic Żytawskich co roku spotykają się, by wspominać stare dzieje i “swoją” miejscowość. Nawet wybierają honorowego sołtysa wsi!
To musiała być naprawdę fajna społeczność i dobre miejsce na ziemi, skoro ludzie z całej Polski i nie tylko wciąż chcą się spotykać i wciąż czują sentymentalną wieź z nieistniejącą wioseczką na końcu świata.

Zabudowa przysłupowa

Zanim opowiem, co było dalej, napiszę słów kilka o tym, czym charakteryzowało się łużyckie budownictwo przysłupowe.

Uznaje się, że pojawienie się konstrukcji przysłupowej wynikało z powstawania niewielkich przydomowych tkalni. Pracujący warsztat tkacki wywoływał stosunkowo duże drgania, które stanowiłyby spore zagrożenie dla trwałości typowych budynków.

Przysłupy to drewniane, często rzeźbione łukowate podpory otaczające zwykle drewnianą izbę o konstrukcji zrębowej. To była część mieszkalna, tradycyjnie będąca również miejscem pracy tkaczy. Drewniana izba zrębowa oddzielona była sienią od części gospodarczej, na ogół murowanej z kamienia lub cegły. W sieni znajdowały się schody na piętro oraz główny ciąg kominowy.

W dużym skrócie parter nie jest konstrukcją nośną dla piętra, ale stanowi coś w rodzaju skrzyni “wsuniętej” pod drewniane “przysłupy”, na których spoczywa ciężar wyższych kondygnacji.

Tradycyjne budynki tego typu w Niemczech czy Czechach pięknie odremontowane, są wszak częścią ludowej spuścizny kulturowej Górnych Łużyc i świetną wizytówką regionu. U nas jest tym dużo gorzej, a lata zaniedbań spowodowały, że wielu nie da się już uratować lub – po niekoniecznie sensownych przeróbkach – przywrócić do pierwotnego wyglądu.

Są oczywiście chlubne wyjątki i tym razem historia jest o jednym z nich. Dom kołodzieja z Wigancic Żytawskich zmartwychwstał!

Nowe życie domu kołodzieja z Weigsdorf

W 2005 r. – z liczących kilkadziesiąt gospodarstw Wigancic Żytawskich – zostały dwa budynki. Jeden z nich – wyjątkowo okazały przykład opisanej wyżej tradycyjnej ludowej architektury łużyckiej – widzicie na zdjęciu poniżej. Jego stan nie napawa optymizmem, ale pamiętajcie – jest rok 2005.

Źródło: polska-org.pl

Pod koniec lat 90. XX w. w głowach Elżbiety i Jerzego Gotthardtów ze Zgorzelca zrodził się szalony z pozoru pomysł przeniesienia jednego z domów przysłupowych z dogorywającej wsi do Zgorzelca. Ich wybór padł na dom wybudowany w 1822 r., w którym do 1947 r. mieszkała wielopokoleniowa rodzina Stephan, zajmująca się kołodziejstwem – stąd nazwa Zagroda Kołodzieja.

Na realizację przedsięwzięcia trzeba było czekać do maja 2005 r. Zadziwiające, ale demontaż domu trwał tylko 3 dni. Kolejne 2 tygodnie zabrało oczyszczenie i konserwacja drewnianej konstrukcji, składającej się z 520 elementów z modrzewiowego drewna. Postawienie drewnianego szkieletu domu kołodzieja w nowym miejscu zajęło 9 dni.

W styczniu 2006 r. budynek stał już w stanie surowym zamkniętym.

A poniżej zdjęcia w trakcie “przeprowadzki”:

Więcej zdjęć znajdziecie na stronie zagrodakolodzieja.pl.

Zagroda Kołodzieja w Zgorzelcu

Zagroda Kołodzieja

Tak oto dom kołodzieja z Wigancic Żytawskich stał się Zagrodą Kołodzieja w Zgorzelcu. Mieści się tu restauracja, którą odwiedziliśmy w pewne sobotnie popołudnie oraz pensjonat.

Zagroda Kołodzieja w Zgorzelcu

Siedzibę ma tu także stowarzyszenie “DOM KOŁODZIEJA”, którego celem jest m.in. promowanie architektury przysłupowo-zrębowej jako wyjątkowego dziedzictwa kulturowego pogranicza śląsko-górnołużyckiego, podejmowanie działań na rzecz renowacji zachowanych budynków, utrwalanie i rozpowszechnianie wiedzy o historii i tradycji regionu, a także promocja Górnych Łużyc.

Zagroda Kołodzieja to nie tylko drewniany szkielet z Wigancic. Aż 80% stolarki okiennej pochodzi z oryginalnego domu. Zachowano szereg detali kamiennych: portal wejściowy, opaski okienne i drzwiowe, a także kutych (wszystkie kraty, drzwi do tzw. ciemnej komory, piorunochrony, uchwyty do rynien).

Swojsko tu, a i jedzenie pyszne i cenowo w miarę, w miarę. Lubię takie klimaty, a historia miejsca dodaje mu magii.

Zagroda Kołodzieja w Zgorzelcu

Zagroda Kołodzieja w Zgorzelcu

Zagroda Kołodzieja w Zgorzelcu

Zagroda Kołodzieja w Zgorzelcu ma klimat, dlatego warto tam zajrzeć. Lubię miejsca z niezwykłą historią. Czy taka “otoczka” bywa również dla Was dodatkowym (a może głównym?) bodźcem do odwiedzenia jakiegoś punktu na mapie? 


Informacje praktyczne

 

 

  • Przed Zagrodą Kołodzieja dostępny jest duży parking.
  • Dla ciekawych menu restauracji. Dobre, tradycyjne jedzonko, mmm… 🙂
  • Na zewnątrz fajny plac zabaw dla dzieci z domkiem ze zjeżdżalnią, trampoliną.
  • Co roku w maju odbywa się impreza o nazwie Dzień Otwartych Domów Przysłupowych. Mamy wówczas możliwość zajrzenia do łużyckich tradycyjnych domów, które na co dzień niekoniecznie są dostępne do zwiedzania. Niestety, do tej pory nie udało nam się wstrzelić w termin i odwiedzić choć kilka “przysłupów”. Myślę, że kiedyś w końcu to nadrobimy.

Źródła (stan na 21.08.2018 r.):