Patoka, powiat bolesławiecki, woj. dolnośląskie, PL
Patoka to świeży płynny miodzik 🙂
Ale Patoka to także wioska w powiecie bolesławieckim, do której postanowiliśmy się wybrać pewnej czerwcowej niedzieli. Zachęciła nas przede wszystkim jedna skrytka zbierająca same ochy i achy. No jak się tak ludzie rozpływają nad nią, to koniecznie trzeba zobaczyć, o co tu chodzi.
Okazuje się jednak, że okolice Patoki to nie tylko miodna skrytka. Ciekawe miejsca, profesjonalnie okeszowane przez lokalne stowarzyszenie – zdecydowanie warto tu zajrzeć!
Nowe GEOhoryzonty
Kierunek na okolice Bolesławca obraliśmy po raz pierwszy. Tzn. w samym mieście raz byliśmy na GEOzbiorach, ale wrażenia takie sobie. Wioski wyglądały jednak obiecująco.
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
Po drodze złapaliśmy parę skrytek i jeden DNF.
A także wniosek na przyszłość: nie licz, że w niedzielę znajdziesz otwarty sklep we wsi. Jak jest jeden przy drodze, to korzystaj, bo następnej szansy nie będzie. Za to foch murowany. I nie, nie mówię o najmłodszej członkini ekipy, heh…
Krzyż pojednania w Groblach
Skrytka zaprowadziła nas również w okolice krzyża pojednania w miejscowości Groble. Wg tabliczki krzyż datowany jest na XIV – XVI w., więc rozpiętość spora. A ciekawy jest o tyle, że najwyraźniej narzędziem zbrodni, której krzyż jest symbolem, była kusza.
Miód na serce geocachera
W Patoce zaparkowaliśmy gdzieś tam pod przydrożnym drzewkiem z zamiarem uderzenia na tę wypasioną skrytę. Rzut oka na mapę i mała konsternacja, bo niby kierunek jest jasny, ale wygląda na to, że trzeba iść przez prywatną posesję. Na szczęście tubylcy wiedzą, o co chodzi i najwyraźniej są bardzo dumni ze swojej reprezentacyjnej skrytki. Od razu bowiem ktoś nas wyhaczył, jak się rozglądamy po okolicy z nosami w telefonach i niepewnością w oku.
Idziemy więc wskazaną ścieżką tuż przy płocie. Tubylec mieszkający za płotem też WIE!
I teraz miałam dylemat. Skrytka, którą chcę Wam pokazać jest niesamowita. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy i z wrażenia kapcie nam spadły. Ale czy mam ją tu pokazać, robiąc ewidentny spojler? Z drugiej strony blog jest m.in. po to, żeby zachęcić innych do zabawy w geocaching. A co może zachęcić bardziej, niż świadomość, na jakie fajne skrytki można trafić podczas GEOwędrówek? Pogadałam więc ze sobą i foty wklejam. Patrzcie, podziwiajcie i… róbcie podobne 😀
Z pudła zabraliśmy parę fantów (np. figurkę rudego kota, która od razu wpadła Wi w oko) oraz dodaliśmy swoje. Przygotowaliśmy się, zabierając większe gadżety, na które zwykle nie ma miejsca w skrytkach. Chociaż i tu wynikła kłótnia: – No i dlaczego nie wzięłaś tego dużego aniołka?! Miałaś go zabrać przecież!
Cmentarz pod lasem
Kolejny punkt to opuszczony przedwojenny cmentarz. Na jego terenie zachowało się kilka nagrobków a także pomnik poległych w I wojnie światowej mieszkańców dawnej Pohlswinkel.
O dziwo, teren jest w miarę uporządkowany, nie zarośnięty i ogólnie sprawia w miarę pozytywne wrażenie. Najwyraźniej okoliczni mieszkańcy zaakceptowali przeszłość swojej miejscowości. To lubię 🙂
Mało tego! Na zdjęciach, które znajduję w Internecie, pomnik poległych jest w kawałkach, rozrzuconych po cmentarzu. Na moich zdjęciach stoi w całości! Znaczy ktoś go poskładał do kupy, oporządził, położył kwiaty. Brawo!
Leśne sanatorium
Skrytka “Schody do lasu” pokazuje następne zaskakujące miejsce. GPS prowadzi nas w okolice dość rozległego zagłębienia terenu. Na jego dno prowadzą… kamienne schody. Prawdziwe schody do lasu! W niecce wyraźnie widać marne pozostałości fundamentów jakichś zabudowań. W opisie skrytki z pewnym zaskoczeniem wyczytaliśmy, że przed II wojną światową mieściło się tu Walderholungsstätte – Leśne miejsce rekreacji (Leśne sanatorium), o!
Okazuje się bowiem, że miejsce było popularne ze względu na specyficzny mikroklimat, bogaty w jod. Główny budynek wybudowany został właśnie w zagłębieniu pozostałym po wydobyciu żwiru. W lesie powstały ścieżki spacerowe, których pozostałości widać do dziś.
Koniec II wojny światowej to także koniec działania Leśnego sanatorium. Opuszczone budynki podupadły, potem rozebrano je do fundamentów. Zostały tylko schody do lasu…
Więcej informacji o Walderholungsstätte znajdziecie w poniższym filmie:
https://youtube.com/watch?v=f3YCvtuL5kY&ab_channel=Archiwum%C5%81u%C5%BCyce
Dąb Mieszko
Dąb Mieszko ma jakieś 500 lat. Od 1982 r. jest martwy. Niewiele więcej można o nim powiedzieć.
Na przedwojennych widokówkach już wygląda na dosyć steranego życiem, choć jeszcze w liściach dostojnie stoi na rozstaju dróg.
Obecnie jest zalany w środku betonem i jakoś się trzyma, choć to takie trochę życie po życiu, jak drzewne zombie ;]
Młyn w Modłej
Młyn gospodarczy w Modłej to na pierwszy rzut oka tylko dość interesujący budynek.
Do środka oczywiście nie weszliśmy, a okazuje się, że to tam są najbardziej interesujące obiekty. Zachowało się bowiem niemal całe przedwojenne wyposażenie. Mechanizmy, które magią techniki zamieniały nasiona zbóż w mąkę wciąż tam są! Ponoć tak dobrze zachowany młyn wraz z całą “linią technologiczną” to ewenement.
Warto wiedzieć, że to miejsce działało jeszcze w latach 90. XX w. Potem… wiadomo, wszystko przestało się opłacać. Obecnie lokalną lokomotywą może być turystyka i powrót do niszowych technologii – czy to ze znudzenia, czy w pogoni za mitycznymi eko-produktami, czy jeszcze z innych pobudek. Znak czasów, że lubimy takie klimaty.
Gdyby znalazł się ktoś z pomysłem (i kasą!), kto chciałby tchnąć życie w zapomniany młyn, ech… To mogłaby być prawdziwa perełka turystyczna. Młyn w Czerniawie-Zdroju udało się wskrzesić i życie tam tętni, choć też na końcu świata się znajduje. Oby i ten z Modłej dostał swoją szansę.
Wnętrza młyna możecie obejrzeć w poniższym materiale filmowym:
https://youtube.com/watch?v=o0HxEkM4U7M&ab_channel=Archiwum%C5%81u%C5%BCyce
Geocaching
Okolica piękna i do spacerowania idealna, choć parę razy udało nam się spektakularnie wpakować w zacne krzaki. Do tego skrytki przygotowane profesjonalnie, na czele oczywiście z tą mega najfajniejszą 😀
Chociaż nie powiem, w paru miejscach trochę wkurzało to ciąganie nas po leśnych ostępach. Może lokalsi znają tu jakieś ścieżki itp., ale nam przyszło przedzierać się za GPSem, a ten nie zawsze sensownie współpracował w lesie, jak to często bywa. Z podejścia do jednej czy dwóch skrytek w ogóle zrezygnowaliśmy, właśnie przez to kicanie wśród runa, paproci, krzaków i… kleszczy.
Przy takich skrytkach warto by było chociaż oznaczyć miejsce, w którym trzeba zejść z głównego traktu w las, heh…
Jednakowoż wycieczkę wspominamy bardzo pozytywnie i szczerze polecamy te okolice. A skrytki, do których podeszliśmy to:
- Jaskółki z Krzywej
- Pomnik przy Boisku obok świetlicy – Krzywa (DNF)
- Groble – krzyż pokutny
- Witamy w Patoce
- Strażnik Lasu
- BARĆ PEŁNA PATOKI
- Patoka – Stary cmentarz
- Żółty szlak spacerowy
- Uroczysko
- Schody do lasu
- Tysiącletni dąb
- Młyn gospodarczy
- Staw w Modłej
Mapka
Źródła (stan na 11.08.2017 r.):