Miedzianka, powiat jeleniogórski, woj. dolnośląskie, PL
Ostatnio towarzyszyliście nam podczas wizyty w Browarze Miedzianka. Ale to tak naprawdę tylko „przygrywka”.
Prawdziwe „WOW” to sama miejscowość Miedzianka, albo raczej jej historia i wciąż widoczne ślady przeszłości.
Bez choćby szczątkowej wiedzy o tym, co się tam wydarzyło, to tylko wioska z kilkoma domami i kościołem. Zagłębiając się w historię, zaczynamy czuć klimat i… coraz większe zdumienie.
DAWNO, DAWNO TEMU…
Historia Miedzianki sięga XIII w. Dramatyczne to dzieje, a koleje losu zmienne, lecz zawsze miasteczko wracało do życia. Nie dało się wojnom, pożarom ani plagom.
W czasach swej świetności, uchodziło za jedno z najpiękniejszych miasteczek Sudetów.
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
A dziś… idziemy asfaltową drogą i zastanawiamy się, czy to możliwe, że gdzieś tu stał dwór, dwa kościoły, kino, browar, restauracje, sklepy, kawiarenki, a nade wszystko rynek z fontanną, otoczony uroczymi kamieniczkami z podcieniami? Bo z miejskiej zabudowy nie zostało prawie nic…
Po Miedziance prowadzi turystów ścieżka, wyznaczana tablicami informacyjnymi, opisującymi dawną zabudowę.
Nas jednak wiodły kolejne etapy muliticache’a. Finału nota bene nie znaleźliśmy, ale co tam!
STARY BROWAR
Spacer zaczęliśmy w okolicach browaru. Tego dawnego! Zachował się bowiem jeden jedyny budynek z czerwonej cegły, pamiętający czasy piwnej prosperity. Mieścił się tu magazyn wyrobów gotowych z zachowaną rampą załadowczą.
O historii warzenia piwa w Miedziance pisałam poprzednio. W skrócie: niegdyś wiodąca w miasteczku gałąź przemysłu, tradycją sięgająca XV w.
Po II Wojnie Światowej produkcja również została uruchomiona, jednak, z przyczyn ekonomicznych (podobno, ale miało to raczej związek z likwidacją samego miasteczka), browar został zamknięty na początku lat 70. XX w. Jego zabudowania zniknęły, podobnie, jak większość miejscowości.
A nas prowadzi geocaching. Poszczególne etapy multicache’a przygotowane rewelacyjnie. Na zdjęciu autor zaznaczył, w którym miejscu dawnego miasteczka właśnie się znajdujemy.
Spójrzcie, jak malowniczo prezentowała się Miedzianka z zabudowaniami wspinającymi się wzdłuż drogi… Podobno była najmniejszym, ale i najwyżej położonym miasteczkiem Rzeszy!
Idąc kawałek dalej, natykamy się okazały dom. Dziś, jak wynika z tabliczki, umieszczonej przed wejściem, mieszka tu sołtys Miedzianki.
Niegdyś był to dom właściciela browaru, a w pobliżu znajdowała się gospoda, w której można było m.in. napić się lokalnego piwa.
Po drugiej stronie ulicy, jeszcze jeden zachowany dom mieszkalny. Niestety opuszczony i popadający w ruinę.
NA RYNKU W KUPFERBERGU
Idziemy dalej. Wzdłuż drogi nie widać już żadnych zabudowań, tylko drzewa i krzaki.
Tablice opowiadają o przeszłości, a fragmenty murów udowadniają, że serio! tu kiedyś stały solidne zabudowania, tu tętniło życie uroczego miasteczka.
I jeszcze zdjęcie, które pokazuje, że to zarośnięte pole, na które weszliśmy w poszukiwaniu kesza, to była uliczka w centrum miasta. A tu, gdzie teraz rosną krzaki, stały okazałe kamienice.
No powiem Wam, że to jest nie do uwierzenia. Tak, jakby nigdy nie istniał, a jednak jesteśmy na rynku w Kupferbergu…
W pobliżu znajdziemy także wielki głaz. Nie wiem, czy to jego pierwotne miejsce, myślę, że tak, wszak kiedyś było tu ścisłe centrum miasteczka.
Zgodnie z moimi przypuszczeniami, jest to pozostałość pomnika ku czci poległych w I Wojnie Światowej mieszańców Kupferbergu.
A KOŚCIÓŁ TRWA
Tylko kościół jakimś cudem trwa, samotnie stojącego na szczycie wzniesienia. Wokół nie ma nic, tylko wszechobecna zieloność. To nie do uwierzenia, że kiedyś stał w centrum miasta. Człowiek przemieszcza się po Miedziance w coraz większym zdumieniu.
Dawniej służył katolickim mieszkańcom Kupferbergu, obecnie jest kościołem filialnym p.w. Św. Jana Chrzciciela podlegającym parafii w Janowicach Wielkich . Co niedzielę odprawiana jest tu Msza Św. Trochę jak wehikuł czasu…
Niestety, poza godzinami mszy, świątynia oczywiście zamknięta. Szkoda, bo ciekawa jestem, co zachowało się wewnątrz.
Zrobiłam za to kilka zdjęć z zewnątrz. Prosta sylwetka, niewiele detali…
I zegar, który stanął niepotrzebny…
Ale czy naprawdę czas dla Miedzianki się skończył? To pokaże… czas 😉 Zapewne nigdy nie będzie tu już jak w przedwojennym Kupferbergu, ale jest tyle innych możliwości!
DWÓR
Po dworze w Miedziance zachowały się jedynie pozostałości bramy wjazdowej. I podobno piwnice w zarośniętym dawnym parku.
Wcześniej mniej więcej w tym miejscu z pewnością stała starsza budowla, jednak klasycystyczny pałac, którego pozostałości widzimy, powstał na początku XIX w.
Po 1945 r., kiedy znowu ruszyła kopalnia, zakwaterowano tu radzieckich żołnierzy, pilnujących tajemnicy Miedzianki; mieściła się tu także stołówka.
W 1958 r. spłonął dach pałacu. Doprowadzony do porządku, przejęty został przez Państwową Straż Pożarną i przez kilka sezonów pełnił funkcję domu kolonijnego dla dzieci i młodzieży.
Ostatecznie zabudowania zniknęły z powierzchni ziemi wraz z resztą miasteczka w latach 70. XX w.
Resztki bramy wjazdowej zaraz się rozpadną, pałacowy park zarósł niemiłosiernie, a piwniczek to nawet nie widzieliśmy w tym nawale zieloności.
GOSPODA POD CZARNYM ORŁEM
Gospoda pod Czarnym Orłem – Gasthof Zum Schwarzer Adler. Jedyny zachowany budynek należący do zabudowy rynku Miedzianki.
Na tyłach budynku znajdowała się duża sala ze sceną, gdzie odbywały się potańcówki, wyświetlano filmy. Słowem centrum kulturalno – rozrywkowe Miedzianki się tu mieściło. Sala przetrwała, przynajmniej mury stoją. Okna jednak zamurowane i ogólnie nie wygląda to najlepiej :/
Niemieckie napisy zamalowane, okna powymieniane w sposób bardzo dowolny. No cóż…
Dlaczego akurat ten budynek przetrwał? Nie mam pojęcia.
MIEDZIANA GÓRA
Weszliśmy jeszcze na Miedzianą Górę. Widoki stąd naprawdę zacne.
I wracamy.
Żałuję tylko, że (jak zwykle!!!) byłam nieprzygotowana i o wielu sprawach nie miałam pojęcia. Ot, coś mi tam dzwoniło o tej całej Miedziance. Że była, że zniknęła… I tyle. A szkoda, bo parę obiektów pominęliśmy przez niewiedzę właśnie :/ Ale już tak działam – miejsce musi mnie zafascynować, żebym zaczęła o nim czytać, szukać informacji.
HISTORIA ZNIKANIA
No i najtrudniejsze zadanie dla mnie. Chcę Wam bowiem krótko i zwięźle opowiedzieć o znikaniu Miedzianki. Co tu się właściwie wydarzyło? Dlaczego urocze miasteczko na zboczu Miedzianej Góry w zasadzie zrównano z ziemią i skazano na śmierć przez zapomnienie?
Dwie wojny światowe właściwie ominęły miasteczko. Na frontach ginęli jego obywatele, ale samo miasto na końcu świata wojennej zawieruchy bezpośrednio nie odczuło.
A potem przyszedł Nowy Porządek. Dotychczasowi mieszkańcy musieli opuścić swoje domy. Kupferberg stał się Miedzianką. Polscy osadnicy oswajali „dziki zachód”.
Miedzianka od zarania swych dziejów związana była z górnictwem. Wydobywano tu przede wszystkim rudę miedzi.
Po 1945 r. miasteczkiem zainteresowali się Rosjanie. Wiadomo – „Wielki Brat” robił w Polsce, co chciał i wywoził, czego pożądał. Z Miedzianki pożądał rudy uranu, której obecność w poniemieckich sztolniach potwierdziły grupy poszukiwawcze.
W 1948 r. rozpoczęto wznawianie prac w dawnych wyrobiskach, powstawały nowe. W latach 1949 -1950 wykonano 17 160 m chodników, choć – po tym, co wyczytałam w różnych źródłach – chodnikami ciężko było nazwać to, co tam tworzono. Tunele nie były sensownie stemplowane, a górnicy szli za żyłą, nie bacząc na to, dokąd ich prowadzi. Płytko, głęboko, pod kamienicami, kto by na to patrzył, liczył się wynik.
Nikogo też nie obchodziło specjalnie bezpieczeństwo pracujących w kopalni. Czasem rosyjscy specjaliści rzucali mimochodem rady, by nie pić wody z kopalni, jeść dopiero po wyjściu na powierzchnię i nie siadać na wiadrach z urobkiem.
Wydobycie uranu było operacją tajną, samo istnienie kopalni było tajemnicą – w spisie powszechnym z 1950 r. funkcjonowała jako „Fabryka Papieru Janowice”. W żadnej dokumentacji nie używano słowa „uran”.
Górnicy teoretycznie nie wiedzieli lub nie chcieli wiedzieć, co wydobywają. Jeśli wiedzieli, to i tak nie mieli pojęcia, czym jest ta substancja i co robi z ich organizmem.
Zarabiali świetnie, ponoć nawet 6 razy tyle, co pracownicy pobliskiej Fabryki Dywanów w Kowarach. To zachęcało. Pomimo zobowiązania do zachowania tajemnicy służbowej pod karą więzienia, pomimo sprawdzania życiorysu, pomimo wojskowego nadzoru, a nade wszystko pomimo dramatycznie złych warunków pracy. Brak sprzętu, brak odzieży roboczej i ochronnej, brak odpowiedniego przeszkolenia. O promieniowaniu jonizującym i radonowym pyle nawet nikt nie wspominał.
Źle skończyć można było nie tylko w kopalni, ale i na powierzchni – za gadulstwo, za nieprawomyślne słowa. Przeniesieniem kończyły się także skargi na stan zdrowia. Ludzie znikali, aby rozwijającej się choroby nie można było powiązać z pracą w Miedziance.
W Mniszkowie i Miedziance w latach 1948-1951 wydobyto 3470 ton rudy uranu, o średniej mineralizacji 0,56%. Uzyskano z niego łącznie 19,3 tony metalicznego uranu.
Złoża okazały się nie tak obfite, jak początkowo zakładano. Wydobycie przestało być opłacalne, więc kopalnię zaczęto stopniowo wygaszać. Górnicy z Miedzianki musieli szukać innej roboty.
Ale to nie było największym nieszczęściem miasteczka. Praca w regionie wszak była.
Gorzej, że sposób, w jaki prowadzono wydobycie uranu, spowodował ogromne szkody górnicze. Pojawiały się leje i zapadliska. Pękały budynki. Dawni mieszkańcy wspominają ponoć, że domy „śpiewały”. Zwaliła się jedna ściana dawnego kościoła ewangelickiego, zapadł się fragment dworu (po tym wypadku zrezygnowano z wysyłania tam dzieci na kolonie).
13 Maja 1972 r. Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej we Wrocławiu podjęło uchwałę Nr 86/983/72 w sprawie likwidacji zagrożeń bezpieczeństwa ludzi i mienia w miejscowości Miedzianka, pow. jeleniogórski. W uchwale widnieje zapis „uznaje się za konieczne przeprowadzenie planowej akcji: likwidacji zakładów produkcyjnych, przesiedlania ludzi oraz rozbiórki zagrożonej zabudowy”.
Czy Miedzianka musiała zniknąć? Wśród legend, plotek i lokalnych opowieści ciężko wydobyć obiektywną prawdę. Faktem jest, że pod częścią miasta biegły niedostatecznie zabezpieczone, często zbyt płytko prowadzone sztolnie.
Zapewne można było coś z tym zrobić, ale stwierdzono, że jest to nieopłacalne. Odszkodowania za szkody górnicze przeznaczono na zakup bloków na jeleniogórskim nowo budowanym Zabobrzu. A cegły i drewno przydało się do budowy innych obiektów.
Czy chęć zatarcia śladów po radzieckiej kopalni miała rzeczywiście wpływ na decyzję o likwidacji Miedzianki? Po przeczytaniu książki „Miedzianka. Historia znikania” Filipa Springera myślę, że nie. To tylko w latach działalności kopalni była taka wielka tajemnica, że w Miedziance wydobywają uran.
Fakt że wymazanie całego miasteczka to chyba jednak ewenement, ale na „dzikim zachodzie” tak właśnie się robiło. Irracjonalne, z dzisiejszego punktu widzenia, decyzje były – mam wrażenie – na porządku dziennym. Łatwiej było wyburzyć, niż remontować, zwłaszcza, że to niemieckie przecież. Kamienice, kościoły – wybudujemy lepsze! No, kościoły to niekoniecznie, ale bloki z wielkiej płyty owszem.
Niemniej jednak historia „znikniętego” miasteczka robi wrażenie. „To takie miasto – widmo, prawda?” – stwierdziła Wi, kiedy opowiedziałam jej pokrótce historię znikania Miedzianki.
ODRODZENIE?
Myślę sobie jednak, że Miedzianka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Turyści ściągają do nowego browaru, urzekają ich piękne widoki, fascynuje cień tajemnicy, jaką owiane jest miasteczko – widmo.
Jest też grupa zapaleńców, którzy chcą ocalić wspomnienie o dawnym górniczym miasteczku. Wytyczają szlaki turystyczne, organizują imprezy.
Na pewno nie będzie już nigdy kamieniczek i fontanny szemrzącej w rynku. Wątpię, by wróciły potańcówki i seanse filmowe w wielkiej sali gospody Pod Czarnym Orłem.
Nowe życie Miedzianki może oznaczać coś całkiem innego 🙂
I to na pewno nie jest droga donikąd!
GEOskrytki, do których podeszliśmy podczas wizyty w Miedziance to:
- Miasteczko „Widmo” (DNF) – multak pięknie prowadził nas po Miedziance, niestety finału nie udało się odszukać.
- Miedziana Góra.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
- Auto zaparkować można w okolicach nowego browaru. Tam też zjemy pyszne jedzonko i napijemy się warzonego na miejscu piwa. Prawie jak za dawnych czasów.
- Miedzianka to świetne miejsce na wycieczkę. Tablice informacyjne opowiedzą nam o przeszłości, której ślady wciąż jeszcze są widoczne.
- W okolicy widziałam też dużo rowerzystów, ale jak na moją kondycję rowerową, to jest raczej trudny teren. Ciągłe podjazdy nie dla mnie, ale wiadomo – co kto lubi 😉
- Warto śledzić fanpage na Facebooku, bo w Miedziance, jak widzę, coś się dzieje w miarę regularnie.
Post Scriptum
Znowu historia, która urosła mi zaskakująco, biorąc pod uwagę formę blogowych notek.
Dzieje Miedzianki mają w sobie coś fascynującego. Stare fotografie oglądałam z zapartym tchem, a wyszukiwanie informacji o miasteczku miało w sobie coś z poszukiwania skarbów.
W trybie pilnym zakupiłam również książkę Filipa Springera pt. „Miedzianka. Historia znikania”. To właśnie ta pozycja – lekko fabularyzowany reportaż – dała mi najwięcej do myślenia. Historia miasteczka pokazana z różnych perspektyw nie serwuje gotowych odpowiedzi, raczej zmusza do refleksji.
Zresztą Springer tka opowieść o ludziach, to przez pryzmat ich życia opowiada o Miedziance. Ja aż tak daleko nie dotarłam, zatrzymałam się na budynkach, jakkolwiek to zabrzmi…
Jednakowoż jeśli ktoś był w Miedziance – lektura obowiązkowa. Jeśli nie – przeczytajcie – a będziecie chcieli tam dotrzeć :]
Źródła (stan na 7.07.2017 r.):
- Zdjęcia na dolny-slask.org.pl, m.in.: Miedzianka, Browar Miedzianka – dawny, Dom nr 54 (dom właściciela browaru),
- Miedzianka w Wikipedii,
- rudawyjanowickie.eu,
- Artykuły na tajemnicemiedzianki.pl, m.in.: Kościół katolicki w Miedziance, Pałac w Miedziance, Uran,
- Artykuł na ksiaz.eu,
- TVN24 o Miedziance,
- Filip Springer „Miedzianka. Historia znikania” (Wydawnictwo Czarne sp. z o.o., 2011 r.).