Gwiazdka, kluseczkomania i szpecle

Dzisiejszy post sponsoruje ubiegłoroczna Gwiazdka ;]

Otóż pod choinką znalazłam takie dziwne coś firmy Tupperware. Jak się okazało, coś nazywa się “Kluseczkomania” i służy do – cóż za niespodzianka – wytwarzania kluseczek zwanych także szpeclami.
Oczywiście tradycyjnie okazałam radość, ale w duchu myślałam sobie Rany – ja i robienie klusek?! Już to widzę… LOL.
Jednak ostatnio wytargałam “urządzenie”, znalazłam przepis na kluski, zrobiłam i… zachwyciłam się 😀

Przepis mam taki:

  • 500 g mąki
  • 2 jajka
  • 375 ml wody
  • sól
Wszystko wymieszać mikserem na jednolite dość gęste i zwarte ciasto.
Kluseczkomanię kładziemy na garnku z gotującą się osoloną wodą z odrobiną oleju. Ciasto nabieramy za pomocą łopatki i przecieramy przez otwory. Kluski zagotować, te wypływające na wierzch wyłowić, przelać zimną wodą i odcedzić.
Gotowe szpecle wyglądają tak 🙂
Panna Wi wmłóciła sporą porcję z resztką sosu do spaghetti i następną – bez niczego. Ja natomiast zrobiłam sobie szybką potrawę “nawinie”, czyli, co tam się nawinie pod rękę 😉 Tym razem spotkałam ser żółty pokrojony na małe kawałki, oliwę, oliwki, parówkę oraz suszoną bazylię. Całość wymieszałam i podgrzałam w mikrofalówce w celu rozpuszczenia sera.

Mniam 🙂

Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.

Szpecle wchodzą na stałe do naszego makaronowo – kluskowego repertuaru.
Dziękujemy Ci, Gwiazdko 🙂