Łomnica, powiat jeleniogórski, woj. dolnośląskie, PL
Położona u stóp Karkonoszy Dolina Pałaców i Ogrodów czaruje miejscami jak z bajki. I pokazuje, że da się i warto ratować takie obiekty, jak Pałac Łomnica koło Jeleniej Góry.
W pierwszy marcowy weekend odbywał się tam wiosenny kiermasz, który stał się pretekstem do odwiedzenie tego pięknego zakątka.
Mapka wstępnie pokaże Wam, czego można się tam spodziewać 😉
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
Najnowsza historia zespołu pałacowego w Łomnicy wydaje się typowa – po wojnie tzw. Duży Pałac został przeznaczony na szkołę, która mieściła się tam do lat 70-tych. Potem – z uwagi na zły stan budynku – szkołę przeniesiono, a pałac systematycznie popadał w coraz większą ruinę. Reszta zabudowań podobnie…
Co było dalej i czemu historia jest dość niezwykła? O tym przeczytacie na stronie palac-lomnica.pl 🙂
My wracamy do kiermaszu 🙂
Kramy znaleźliśmy – idąc za dźwiękami muzyki – na terenie dawnego folwarku – niegdyś tworzącego spójną całość z pałacem. Obecnie zabudowania gospodarcze i pałac dzieli ulica, ale ich “wspólnota” wciąż jest widoczna.
Rękodzieło, biżuteria, wyroby regionalne – sery, nalewki, piwo… Dla każdego coś… odpowiedniego 😉
Folwark chyba w całości jest zagospodarowany.
W starej stajni znajduje się przestronna restauracja o nazwie takiej właśnie 😉 To stąd dobiegała muzyka, która – jak się okazało – była grana na żywo. Po ostatniej wizycie na zamku Grodziec, gdzie jarmarkowi towarzyszyło nachalne disco polo, to było pozytywne zaskoczenie, a tercet… prawdziwie egzotyczny ;] Panowie grali rewelacyjnie, szkoda, że załapaliśmy się tylko na kilka utworów.
Za to Wi wzięła udział w indywidualnych warsztatach plastycznych, z których wyszliśmy z bibułkowym kwieciem i księżniczkową koroną 😉
Oprócz restauracji, na terenie folwarku funkcjonuje m.in. piekarnia, kuchnia ziemiańska i sklep z różnymi takimi… cudeńkami na kiju 😉 Przetwory, wytwory… a wszystko wyeksponowane w jakże klimatycznej oprawie.
Nie ukrywam, że na ceny nawet nie patrzyłam, “pasąc” jedynie oczy estetycznie podanymi towarami. Zerknijcie i Wy 🙂
Jarmark opuściliśmy z kozimi serami, niepasteryzowanym piwem smakowym i książką (o której wkrótce wyprodukuję osobną notkę), Wi zaś z nową bransoletką. Pisałam wszak, że dla każdego coś odpowiedniego 😉
Ale to nie koniec naszej wycieczki. Duży Pałac w Łomnicy udostępnia do zwiedzania pomieszczenia na parterze i piwnice.
W pokojach mogliśmy oglądać prezentacje stołów wielkanocnych. Może stylistycznie są to niekoniecznie moje klimaty, ale całość robi wrażenie, przynajmniej na osobie, która patrzy bez specjalnej znajomości tematu 😉 Znaczy na mnie 😉
Tu także działa pałacowy sklep, w którym można nabyć urocze ręcznie robione pierdółki.
Żeby nie było – podziwiam rękodzieło i uważam, że twórcy takich cacek powinni się odpowiednio cenić. A to, że zasadniczo mnie na te wytwory nie stać, to już zupełnie inna sprawa. Patrzeć wszak mogę całkiem za darmo i zwykle to mnie w zupełności satysfakcjonuje ;]
Piwnice łomnickiego zamku również zrobiły na nas wrażenie. Wysokie, nawet całkiem jasne, przestronne pomieszczenia – kuchnia, składziki i spiżarnie jakieś, piwniczka na wino… Dają jakieś tam pojęcie, jak to wszystko drzewiej funkcjonowało tak… no… od kuchni właśnie 😉
Zwiedzając pałac, zmarzliśmy okropnie. Ponoć w ogóle nie ma tam instalacji grzewczej, z uwagi na koszty realizacji tej inwestycji. W ogóle ciężko mi powiedzieć, czy wyższe kondygnacje budowli są zagospodarowane… Może mieszkają tam właściciele, zimą dogrzewając się w jakiś alternatywny sposób?
A propos zimna, to spacerując po ogrodzie, znaleźliśmy także piwnice lodową, czyli taką starodawną lodówkę 😉
Muszę tu podkreślić, że cała posiadłość jest świetnie oznakowana i opisana. Tablice informacyjne, tabliczki, drogowskazy – w dwóch lub w trzech językach – po polsku i niemiecku, i niektóre – również po angielsku.
A tu oba pałace – na pierwszym planie Mały Pałac mieszczący hotel i restaurację, na drugim – Duży Pałac.
Latem musi być tu jeszcze piękniej, gdy trawa się zieleni, kwitną róże… 🙂
Tuż za miedzą zaś, czy raczej za Bobrem – kolejny pałac – Wojanów. Zrobiło się już ciut późno, więc zostawiliśmy go na następną wycieczkę. Bo wiecie… wstyd się przyznać, ale Dolinę Pałaców i Ogrodów dopiero zaczynamy poznawać, choć znajduje się tak blisko.
Bonusem była skrytka geocache, o której istnieniu nawet nie wiedziałam. Ot tak od niechcenia sprawdziłam c:geo i co ja paczę? W pałacowym parku jest ukryty skarb! Znaleziony bez problemu stał się dodatkową atrakcją wycieczki – taki geocaching przez przypadek 🙂
I zgodnie z nową tradycją – mapa Google, co byście wiedzieli, gdzie tych cudów szukać 🙂