Pisałam już, że jestem gadżeciarą. Lubię nowinki technologiczne, choć budżet mam ograniczony i na brak zdrowego rozsądku nie narzekam, więc te moje “nowinki” na pewno nie są pierwszej świeżości ;]
W każdym razie, najnowszy nabytek to czytnik e-booków Kindle kupiony na niemieckim Amazonie.
Po dostaniu w łapki nowego gadżetu, przeszukałam zasoby własne pod kątem książek, które skądś tam się przyplątały, ale nie zostały przeczytane właśnie ze względu na średni komfort czytania “pedeefów” na lapku.
Miałam tam m.in. słynną trylogię nt. twarzy niejakiego Greya. Podchodziłam do tej… hmm… literatury jak do jeża, bo po przeczytaniu fragmentu miałam ukształtowany pewien obraz, nie zachęcający zbytnio do dalszej lektury. Zwłaszcza na kompie, nie?
No ale tera mam Kindla! To se wgrałam tam pana Greya i od paru dni próbuje to czytać. Jakieś 200 pierwszych stron poszło w miarę szybko. Ale teraz… no męczę się już jakby… Laska zagryza wargi kilka razy na stronę, po czym rozpada się na kawałki i tak w kółko. A Grey jest taki przystojny. I męski. I doskonały pod każdy względem. No książę z bajki, tylko upodobania seksualne ma takie mniej książęco-bajkowe. Bla bla bla…
Rozkręci się to jakoś, ktoś wie?
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
Na razie czytam instrukcję obsługi do kolejnego nowego nabytku, o którym napiszę jakimś następnym razem ;]
Co do samego Kindle’a… Fajne urządzenie, nie powiem. Na zdjęciu powyżej czytnik jest wyłączony, a ten obrazek, który widzicie, to… hmm… sama nie wiem, jak to nazwać, bo na pewno nie jest to wygaszacz ekranu, gdyż urządzenie jest wyłączone, nie pobiera prądu itp.
Po włączeniu ekran wygląda tak samo, tylko zamiast rysunku, pojawiają się literki 😉 Nie wali po oczach w ogóle, ekran nie jest podświetlany i wg mnie czyta się prawie tak samo, jak druk na papierze. Tzn. jeśli chodzi o pracę i zmęczenie oka.
Ten mój Kindle to chyba najprostszy model – nie ma więc dotykowego ekranu ani podświetlania, czyli czytając wieczorem i tak trzeba mieć światło zewnętrzne. Można też zakupić futerał z lampką 😉
Jeśli ktoś odczuwa potrzebę posiadania czytnika e-booków, to polecam Kindle’a.
Fajny jest ;]