Świeradów-Zdrój, powiat lubański, woj. dolnośląskie, PL
Sobota była przepiękna, być może ostatnia taka w tym roku – ciepła, słoneczna, prawdziwa Złota Polska 🙂 Wymyśliłam więc podejście do paru skrytek w pobliskim Świeradowie-Zdroju. A że nie tylko nas Pani Jesień wyciągnęła w teren, to grasowaliśmy w poszerzonym składzie – rodzinny geocaching 🙂
Zaczęliśmy od skrytki Zapomniany punkt widokowy, z ambitnym planem zdobycia Sępiej Góry wraz z umieszczonym tam keszem.
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
Szło nam całkiem nieźle. Do kesza dotarliśmy idąc na azymut, po krzakach jakichś, co jakiś czas trafiając na pozostałości ścieżek wyznaczających dawne szlaki turystyczne. Można było wszak dojść po ludzku, ale nie, po co sprawdzić, czy przypadkiem autor skrytki nie podpowiedział, jak do niej trafić 😉
Nieważne, miejsce okazało się niesamowite! Chyba nieczęsto ktoś tu trafia. A szkoda, bo widoki piękne…
Na skale pozostałości barierek niegdyś wyznaczających punkt widokowy. Niemcy pielęgnowali takie miejsca i cenili ich walory turystyczne. W naszej rzeczywistości wygląda to różnie.
Na pobliskiej skałce wyryty został napis „Max Kretzer-Weg”. Znalazłam info, że Max Kretzer był niemieckim pisarzem, żyjącym w latach 1854 – 1941. Urodzony w Posen (Poznań), socjaldemokrata, sympatyzował z nazizmem. Co miał wspólnego z Bad Flinsberg (obecny Świeradów-Zdrój)? Czy to w ogóle o tego Maxa Kretzera chodzi? Niestety, nigdzie nie znalazłam więcej informacji… Może ktoś z Was coś o tym wie?
Nieco wyżej (po wspinaczce na przełaj, bo – tradycyjnie – po co ścieżki szukać…), już przy cywilizowanej trasie spacerowej, znaleźliśmy kolejny punkt widokowy. I kolejny napis wyryty w skale.
Dopiero po powrocie do domu znalazłam info, że ta skała nazywana jest obecnie „Świętojankami”. Wykuty w niej napis brzmi „Graf Johannes Fels 1900”.
I znowu pytanie – kim był Johannes Fels? Znalazłam tylko informację, że należał do rodziny Schaffgotschów – ostatnich właścicieli majątku, w którego skład wchodziło uzdrowisko Bad Flinsberg. Czym zasłużył sobie na własną skałkę i punkt widokowy? Ktoś wie może?
Po krótkim odpoczynku, ruszyliśmy w dalszą drogę. Niestety, koniec końców, nieletnia część ekipy wymiękła i na Sępią Górę nie dotarliśmy. Słów kilka o niej napiszę więc innym razem 😉
Ale widoki… ech… po prostu cuda, panie, cuda 🙂 I człowiek taki dotleniony, że och i ach 🙂
Po przerwie obiadowej dopadliśmy jeszcze dwie skrytki.
Kesz Kościół ewangelicki był błyskawiczny, de facto między obiadem i wyjściem z restauracji, więc o świeradowskiej świątyni, której już nie ma może uda mi się napisać innym razem. Teraz nie mam nawet dokumentacji fotograficznej 😉
Ostatnia skrytka Dolne Źródło – stary dom zdrojowy znowu udowodniła, jak ciekawą zabawą jest geocaching. To właśnie dzięki niej dowiedziałam się bowiem, gdzie pierwotnie znajdowało się centrum życia uzdrowiskowego w Świeradowie-Zdroju.
Miejscowość jako uzdrowisko zasłynęła dopiero w XVIII wieku, kiedy to na zlecenie właścicieli rozległej okolicy – Schaffgotschów, komisja medyków i naukowców po gruntownym przebadaniu zdrojów potwierdziła ich zbawienne właściwości. W wyniku pracy uczonych, tzw. Dolne Źródło uznano za pitne, a dwa górne – za kąpielowe.*
Ponadto w opisie skrytki czytamy, że w 1878 r. przy źródle postawiano Łazienki Ludwika (Ludwiksbad) które wyposażono w osiem wanien kąpielowych. Pod koniec XIX w. postawiono zaś nową pijalnię wody mineralnej w typowo regionalnym, uzdrowiskowym stylu.
Dolne Źródło wraz z przyległościami funkcjonowało do II Wojny Światowej. Potem kompletnie straciło na znaczeniu. Dopiero kilka lat temu Łazienki Ludwika trafiły w ręce prywatne, by stać się pięknie odremontowanym hotelem Stary Zdrój. Właściciel deklaruje podobno odbudowanie także starej pijalni wody mineralnej, po której ostały się tylko fundamenty. Fajnie 🙂
Cieszę się z każdego ocalonego obiektu, mimo, że cały Świeradów nastawiony jest przede wszystkim na turystów z Niemiec.
No i cieszę się z każdej skrytki geocache, a te w Świeradowie-Zdroju i okolicach są naprawdę fajne. Jeszcze kilka na nas czeka, ale my jak zwykle powoli i bez napinki. Na więcej wycieczek wystarczy 😉
*Źródło: dtrradio.pl