Gąbka konjac gości u mnie od niedawna.
Czytałam o niej już jakiś czas temu, ale z jej zakupem nigdy nie było mi po drodze.
Opinie o niej są różne – od zachwytów po wręcz przeciwnie. Na pewno regularna cena tego cuda może zniechęcić – 15 zł to sporo za taki sobie nieobowiązkowy gadżet. Mnie się udało ją nabyć za 6 zł z kawałkiem w ramach jakiejś przeceny w Rossmannie.
W opisie produktu czytamy:
Gąbka Konjac do demakijażu, oczyszczania i nawilżania twarzy, szyi i dekoltu. Produkt naturalny uzyskiwany z korzenia drzewa azjatyckiego o nazwie konjac, w 100 proc. biodegradowalna. Zawiera naturalny środek myjący, który pomaga wyrównać odczyn pH skóry i posiada właściwości nawilżające.
Jak już pisałam, opinie są różne. U mnie gąbka sprawdza się bardzo dobrze. Wieczorem używam jej z olejkiem myjącym, natomiast rano – bez żadnego środka myjącego.
Jak sobie radzi z makijażem? Z moim (czyt. minimalistycznym) bardzo dobrze – zmywa krem BB, zmywa cienie i tusz też.
Czy oczyszcza? Wg mnie tak. Cera jest gładsza, delikatniejsza w dotyku. Wygląda, że działa jak delikatny peeling.
Nawilżanie? Cholera wie. Na pewno nie wysusza. I nie podrażnia.
A jak tego używamy?
Gąbka zapakowana jest w zamknięty próżniowo woreczek, gdyż domyślnie jest lekko wilgotna.
Przed użyciem należy ją zmoczyć w wodzie. Można używać ze środkiem myjącym lub bez. Twarz myjemy kolistymi ruchami, albo innymi – jak kto woli 😉
Po użyciu należy ją wypłukać, wycisnąć i pozostawić do wyschnięcia.
Wsio.
Aha, ponoć można ja prać w pralce nawet w 60 stopniach.
Wady?
Na razie nie zauważyłam. Ale czytałam opinie, że paru osobom gąbka zapleśniała :/
Albo rozwaliła się wyjątkowo szybko. Z praniem to też tak ponoć trochę na wyrost zalecenie, bo po spotkaniu z pralką komuś tam zeszła na amen.
Na dziś jednak polecam, o ile trafi Wam się w takiej okazyjnej cenie. 15 zł bym chyba nie dała za coś, co dopiero mam wypróbować.