Kopaniec, powiat jeleniogórski, woj. dolnośląskie, PL
Znaczy się kolejny zjazd geo-wariatów, na który udało nam się zawitać 😉
Tym razem celem była średniowieczna osada w Kopańcu. Całkiem blisko, nigdy tam nie byliśmy, więc czemu nie?
Pogoda zapowiadała się mocno średnia, więc zapakowałam pół bagażnika ciepłych ciuchów. Z tego wszystkiego przydały się tylko kalosze dla Wi, bo – mimo słoneczka i przyjemnego ciepła – po nocnych deszczach niespokojnych pozostało wszechobecne błotko. Nie przeszkadzało ono jednak tabunom geokeszerskiej dziatwy w brykaniu po atrakcjach osady – drabinki, drewniane koniki, huśtawka, przebieranki, zwierzaki szwendające się tu i ówdzie… 😉
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
Poza tym drogą kupna nabyłam przywieszkę do Travel Bug’a. Zobaczymy, czy okaże się bardziej ruchliwy, niż nasz Geokret 😉
Podsumowując… hmm… fajnie było i sama zastanawiam się czasem, jak to się dzieje, że moja niechęć do spędów jakichkolwiek słabnie, jeśli chodzi o spędy geokeszerów? ;]
W każdym razie wielkie dzięki dla organizatorów oraz współuczestników i mam nadzieję, że do następnego 🙂
Ps. Niestety, muszę się do czegoś doczepić. Tyczy się to nie organizacji imprezy ale samej osady. Otóż na terenie stała tam sobie duża, wysoka trampolina (albo bardziej po polsku batut) ze zdjętą siatką ochronną. Nikt nie panował nad tym, kto tam właził i co robił. Sorry, ale jest to bardzo, bardzo, bardzo nieodpowiedzialne ze strony właścicieli. Bo póki nic się nie stanie, to jest ok, ale niestety wypadki na trampolinie bywają i często mają groźne skutki. Taka trampolina jest dostosowana do użytkowania z siatką i pod nadzorem. To nie było ani jednego, ani drugiego :/ A dzieci latały stadami. Dobrze, że Wi od razu zaakceptowała zakaz włażenia na to cholerstwo.
Znalezione przy okazji skrytki to: