Węgliniec, powiat zgorzelecki, woj. dolnośląskie, PL
Węgliniec to nie tylko pociągi i tory kolejowe 😉
Kolejnym miejscem, do którego zaprowadził nas geocaching, było Muzeum Kresów Wschodnich znajdujące się przy Węglinieckim Centrum Kultury.
Swoją drogą, Centrum mieści się w bardzo ładnym, zdaje się całkiem niedawno odremontowanym budynku. Wygląda, że kiedyś mieściła się tu remiza strażacka. Teraz Ochotnicza Straż Pożarna też ma swoją siedzibę w okolicy – akurat widzieliśmy, jak strażacy biegli na wezwanie syreny alarmowej.
Zapraszam do zakupu książeczki “Weronika szuka skarbów” – opowiastki dla dzieci i rodziców, inspirowanej zabawą w geocaching.
Ale wracając do Muzeum Kresów Wschodnich… Czytałam o nim już jakiś czas temu i nawet sama chciałam założyć tam geokesza. Uprzedził mnie Rexlu i dobrze się stało, bo skrytkę zrobił… nooo… jak się patrzy. Nawet memu Małżonkowi zaimponował maskowaniem ;]
Natomiast jeśli chodzi o samo Muzeum, to mieści się ono w dwóch wagonach towarowych posadowionych na fragmencie torów. Założone zostało w 2001 r. dzięki staraniom prezesa Oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Węglińcu pana Alfreda Janickiego. Więcej informacji o eksponatach i samej idei ekspozycji znajdziecie T U T A J.
Na zwiedzanie umówić można się telefonicznie (nr telefonu w zalinkowanym artykule), ale u nas tradycyjnie – wycieczka wyskoczyła trochę ni z gruszki ni z pietruszki, więc Muzeum obejrzeliśmy tylko z zewnątrz.
No i znaleźliśmy przemyślnie ukrytego geokesza 😉 A Małżonek przeprowadził dla Wi krótki wykład połączony z zajęciami poglądowymi nt. jak pociąg porusza się po torach, jak połączone są ze sobą wagony itp 😀
W pobliżu Muzeum znajduje się całkiem przyjemny zielony skwer. Alejki, ławeczki, drzewka, kawał placu – no ładnie tam, ładnie 🙂 Zmienił się Węgliniec na lepsze (przynajmniej wizualnie) odkąd jakieś 10 lat temu zdarzało mi się koczować tu dłuższy czas w oczekiwaniu na pociąg do domu ;]
Aaale oprócz alejek, jest tu jeszcze pewien interesujący relikt przeszłości – monument w kształcie piramidy z napisem „NA PAMIĄTKĘ ZŁĄCZENIA ZIEMI DOLNOŚLĄSKIEJ Z MACIERZĄ MIESZKAŃCY WĘGLIŃCA” i datą „16 IV 1945 – 6 V 1949”.
Spoko, pomnik jak pomnik, znak czasów itp.
Tylko warto wiedzieć, że monument powstał jako pomnik wzniesiony przez społeczność przedwojennego Kohlfurtu dla upamiętnienia poległych w I wojnie światowej mieszkańców miasta.
Pisałam już kiedyś o tych pomnikach… Zwykle zostało po nich tylko wspomnienie, te ocalałe często kończą tak właśnie. Wymazywanie historii, bez sensu, ale to też znak czasów. Szkoda tylko, że – jak wynika z przypadku lubańskiego (K L I K) – ten proceder trwa nadal. A zdawałoby się, że po tylu latach powinniśmy już pogodzić się z przeszłością naszych ziem.

W pobliżu znajduje się inny pomnik – Św. Jana Pawła II. Tylko czemu mam wrażenie, że siedzi tyłem do centrum miasta? Na co spogląda papież – Polak?