Post Sroki (Tania dobra kolorówka) przypomniał mi o firmie Bell. Jako że zasoby kolorówki mam biedackie, to pamiętam każdy jeden kosmetyk z tego asortymentu. No i miałam kiedyś taką fajną pomadkę z Bell właśnie. Używałam jej, a potem mi skisła czy coś. Od baaaardzo długiego leżenia w zapomnieniu ;] Ale fajna była 😉
Sroka przypomniała mi, że tanie są te kosmetyki i sensowne jakościowo. No to wygrzebałam z czeluści Internetów sklep z tymiż i dokonałam zakupu.
Zamówiłam cienie do powiek, gdyż dotychczasowe zasoby nie tyle się skończyły, co ich czas dobiegł końca. I to już naprawdę było widać ;]
Oprócz tego błyszczyk, bo nie miałam aktualnie żadnego (zgadnijcie co się stało z poprzednim?), a czasem fajnie dodać sobie trochę blasku.
No i na koniec trwały fluid rozświetlająco – korygujący, który, wpadając mi w oko u Sroki, był przyczynkiem do zakupów.
Od razu zastrzegam, że nie jestem maniaczką kosmetyczną, nie umiem się malować, a to, co rano robię z twarzą jest tylko namiastką prawdziwego makijażu. Niemniej jednak ocenie to i owo ;] Otóż globalnie stwierdzam, że są to naprawdę dobre kosmetyki.
Fluid fajnie się rozprowadza, ładnie wtapia się w skórę i kryje, nie tworząc maski jakiejś czy coś.
Błyszczyk, jak błyszczyk… Błyszczy, trzyma się standardowo – ani długo, ani krótko. Nie mam zastrzeżeń w każdym razie. No, może pędzelek mógłby być nieco twardszy, ale to pewnie kwestia gustu.
Natomiast cienie bardzo mi odpowiadają. Nie umiem za bardzo zrobić nimi coś sensownego wokół oka, ale i tak są fajne. Jedne z sensowniejszych, jakie używałam. Tak, tak, nie używałam ich może zbyt wiele, ale mam na koncie nawet jakieś tam niby lepsze marki, typu Kryolan. Ba, powiem Wam, że Bell wcale – przynajmniej w ręku totalnego amatora i ignoranta – Kryolanowi nie ustępuje.
A cenowo – bajka 🙂
Dodam jeszcze, że zakupy robiłam w sklepie bell-kosmetyki.pl. Wprawdzie zaliczyli wpadkę, wysyłając mi nie te cienie, które zamówiłam, ale szybko się zrehabilitowali. W błyskawicznym tempie otrzymałam właściwe. Urzekli mnie, nie karząc odsyłać tych pomylonych. Mam nadzieję, że wykorzystam je w tym dziesięcioleciu 😉 Nie no żart, na stare lata coraz więcej kolorów sobie dodaję tu i tam 😉
W każdym razie polecam kolorówkę Bell. Ceny z tej planety, jakość na poziomie – czego chcieć więcej?
Na koniec zaś piosenka, która przypomniała o sobie i przyczepiła się do mnie podczas buszowania wśród kosmetyków Bell 😉 Niewiele ma z nimi wspólnego, ale cóż… Niedaleko pada Bell od belle, przynajmniej w mojej głowie 😉