Oto Wi w wersji wiedźmowej.
Sukienkę stworzyłam obszywając tiulem starą koszulkę Pana Ka. Do tego wiedźmowy kapelusz i pazury od Babci Be. Miedziany kociołek kupiłam dawno, dawno temu na targowisku, a jego zawartość zobaczycie na ostatniej składance zdjęć. Miotłę zaś wyprodukował Pan Ka dziś rano.

Zawartość kociołka zaś stanowiła zielona galaretka z kawałkami jabłek, żelkowymi dżdżownicami i innymi piankami.
Wi była najoryginalniej przebraną pannicą podczas dzisiejszych przedszkolnych zabaw halołinowych 😉 Mimo niechęci do tego święta, jestem dumna z naszej ekipy 😀